sobota, 25 sierpnia 2012

Rozdział 8. " Strach "

 Dzisiaj Victoria wyprowadza się z domu,dzięki czemu mogę zamieszkać razem z Emilly.Nie wiem dlaczego,ale tęsknię już za siostrą,mimo że nie lubiłyśmy ze sobą rozmawiać...

 Siedząc na poddaszu,gdzie w dzieciństwie bawiła się razem z siostrą,Kate zapisywała kolejne strony pamiętnika.Nie była w zbyt dobrym humorze.

To miejsce zbyt wiele kryło w sobie tajemnic aby do niego wracać.Jednakże "coś" mnie tam ciągnie...

 Przerwały jej rozmyślenia stukanie butów po nierdzewnej drabinie.To była Victoria.Trzymała w ręku mały pakunek ze wstążką.
 -Cześć.
 -Hej.- smutnym głosem odpowiedziała Kate.Była przygnębiona odejściem siostry z domu rodzinnego.
 -Co jest grane?-spytała udając opiekuńczą starszą siostrę Victoria
 -Tyle czasu tutaj spędziłyśmy...
 -Tak...Pamiętasz tą historię którą ci opowiedziałam?
 -Tą o wampirach? -spytała
 -Tak.
 -Bo...wampiry naprawdę istnieją.
 -Tak,jasne.Oczywiście.Latają razem z jednorożcami pośród chmur.-odpowiedziała z drwiną
 -Nie wierzysz mi?
 -Tamta historia to była bajka.Zmyślona.
 -Wiem.-spuściła głowę smutna.Wiedziała że siostra jej nie uwierzy.Chciała jednak spróbować.
 -Taki mały prezent na pożegnanie.-powiedziała Victoria kładąc na podłogę małe pudełko.-Zawsze ci się podobały.
 -Dzięki.-uśmiechnęła się lekko.
 -Ja już muszę iść.-powiedziała po usłyszeniu dźwięku klaksonu samochodu taty.
 -Nie zapomnij nas odwiedzać.-powiedziała cicho Kate i przytuliła się do dziewczyny.
 -Nie zapomnę.-odparła szeptem.
 Victoria zeszła w dół po drabinie i poszła do samochodu.Kate siedziała nadal na poddaszu.Czuła że ma w sercu pustkę.Wzięła pudełko i zaczęła ściągać ozdobny papier.Otworzyła pudełko.Gdy zobaczyła co w środku się znajduje,odrzuciła go ze wstrętem na bok.Uciekła pod ścianę i obserwowała zawartość opakowania.Był to osinowy kołek oraz naszyjnik w kształcie kuli w którym pływała woda święcona.Kate bawiła się razem z Victorią w pogromców wampirów kiedy były młode.Rzeczywiście,zawsze jej się podobały te przedmioty.Teraz czuła strach.Była przerażona gdy je ujrzała.Podeszła na kolanach do pudełka i zamknęła je szczelnie.Schowała je pod deską do której chowały różne "skarby".Chwyciła swój pamiętnik i zeszła do pokoju po drabinie.Kiedy miała już zamknąć drzwi pokoju,rozległo się pukanie do drzwi wejściowych

***


Przepraszam że tak długo musieliście czekać na ten rozdział,ale dopiero dzisiaj miałam wenę.

czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 7. Część III "Korepetycje"

 Może dzisiaj dowiem się czegoś,co będzie dotyczyło tego dziwnego zajścia w jaskini...

Kate wstała dziś dość wcześnie.Przebrała się w swój ulubiony czarny T-shirt, fioletowe rurki i czarne botki.Deszczowe dni ustąpiły miejsca ostatnim promykom słońca,więc dziewczyna była w dość dobrym nastroju na naukę.Chciała jak najszybciej znaleźć się w szkole ,aby jak najszybciej mieć ją z głowy.
 Od ostatniej rozmowy nauczycielki z Kate,postanowiła wziąć się w garść i zacząć znów dobrze się uczyć.
 -Jak mi ciebie szkoda,że musisz dzisiejszy dzień spędzić na nauce z największym kujonem w klasie -zaczęła Emilly.
 -Może się od niego czegoś dowiem...-odparła Kate.
 -Czego?Przecież tamtą sprawę uznałyśmy za zamkniętą.
 -Ale ja nadal nie mogę o tym zapomnieć.
 Dzwonek na lekcję przerwał rozmowę która koniec końcem zamieniłaby się w kłótnię.
 Lekcje nie trwały zbyt długo dla Kate.W tłumie rozchodzących się do domu uczniów musiała odnaleźć Daniela.Nie było to zbyt łatwe ale po dłuższym czasie go odnalazła.
 -Gotowa na przemaglowanie mózgu?-zaśmiał się chłopak i zaprosił koleżankę na granatowy rower górski,który stał przy drzwiach wejściowych do szkoły.-Siadaj.Już nie raz jeździłem w dwie osoby.
 -Dobra.Ale jak mnie zrzucisz z roweru,zamorduję.-ostrzegła dziewczyna.Nie lubiła upadków ,a już najbardziej z roweru.
 Jechali krótko ,bo Daniel rozwijał ogromną prędkość.Zostawili rower pod drzwiami wejściowymi do domu.
 -Wytrzyj buty.Wczoraj szorowałem podłogę.-powiedział do Kate wskazując na wycieraczkę.Wzbudził w dziewczynie podziw.Nie wielu chłopaków dba o porządek w mieszkaniu.
 Mieszkanie było czystsze niż ostatnio.Na stoliku stały dwie filiżanki i dzbanek z herbatą.W pomieszczeniu unosiła się woń kadzidła i czekolady.
 -Zrobiłem ciasto czekoladowe.Mam nadzieję że ci zasmakuje.Całą noc nad nim spędziłem.
 Usiedli na kanapie i wyciągnęli książki.Daniel potrafił wytłumaczyć Kate wszystko.W ciągu jednej godziny nadrobiła swoje zaległości.
 -Czy kiedyś byłeś w jaskini w naszym lesie?-spytała nieśmiało.
 -Co?To tam jest jakaś jaskinia?-zaczął udawać że nic nie wie.
 -Byłeś tam?-spytała bardziej stanowczo.
 -Nie wiem o czym mówisz.-speszony zaczął udawać że szuka czegoś w zeszycie.
 -A więc już wszystko umiem?-wróciła do tematu nauki.
 -Tak.
 -To ja już może pójdę?
 -No dobra.
 Nie takiego rezultatu spodziewała się Kate.Do domu musiała wracać pieszo.

sobota, 11 sierpnia 2012

Rozdział 7. Część II "Korepetycje"

 -Napij się.- ciepły głos chłopaka zachęcał Kate do wypicia gorącej czekolady.Wzięła łyk i spojrzała w twarz osoby siedzącej obok niej.Daniel pił kakao.Był mokry.Spojrzała na mieszkanie.Było niewielkie ale dla jednej osoby w sam raz.Ściany były koloru ciemnej zieleni,podłoga w kolorze dębu afrykańskiego.Stolik przed nią był ze szkła.Leżały na nim książki,dwa czerwone kubki i talerz z herbatnikami.
 -Dlaczego tam siedziałaś?-spytał spokojnym tonem.Był spięty przez obecność Kate.Wziął kolejny łyk i ugryzł herbatnika
 -Nie spieszyło mi się do domu.-odparła popijając czekoladę.czuła się trochę niezręcznie.Bała się sytuacji ,w której będzie musiała przyjść do niego.
 -Mogłaś chociaż wejść do jakiegoś sklepu.
 -Nie miałam ochoty.Park to moje ulubione miejsce na wyciszenie.-powiedziała.
 -Chcesz się dzisiaj pouczyć?-spytał nieśmiało
 -Nie.I tak już nadużyłam twojej gościnności..-wstała,dopiła resztkę czekolady i chwyciła torbę.
 -Jeszcze nie przestało padać.Może lepiej by było gdybyś przeczekała ten deszcz.Powinnaś się też osuszyć.-spojrzał na okno i ubrania dziewczyny.Kate odłożyła torbę na miejsce.
 -Gdzie jest łazienka?-spytała.
 -Drugie drzwi na lewo.-odpowiedział energicznie i poszedł razem z dziewczyną do pomieszczenia.
Nie była to luksusowa łazienka.Był w nim zwykły prysznic,okrągłe lustro,szafki,umywalka oraz toaleta.Pokazał jej gdzie jest suszarka i jak włączyć prysznic co było nie lada wyzwaniem.
Kate wykąpała się,wysuszyła włosy oraz ubrania.
 -Dziękuję.Powinnam już iść.-ubrana już w suche ciuchy zabierała się do wyjścia
 -Nie ma za co.-odpowiedział skromnie Daniel.-Widzimy się jutro po lekcjach.
 -Okey.-wyszła z mieszkania i ruszyła do domu.Nie był zbyt oddalony od domu chłopaka.
 -Gdzie byłaś?-pytanie taty od progu nie zwiastowało niczego dobrego.
 -U kolegi-odpowiedziała niewinnie.
 -Jest godzina 20:00!Co tak długo robiłaś u tego "kolegi"
 No to jestem pogrzebana. - pomyślała.
 -Napadł mnie deszcz i musiałam się osuszyć...-powiedziała cicho.
 -Mogłaś chociaż zadzwonić!
 -Telefon mi się rozładował.
Ruszyła do swojego pokoju nie zważając na wołania i ostrzeżenia rodziców.

Czułam się dzisiaj dziwnie.Nie byłam gotowa na...Właściwie, to na co?Sama już nie wiem co się ze mną dzieje.Los kieruje mną tak,abym poznała bliżej Daniela.Przynajmniej takie mam odczucia...

Zasnęła szybko.Mama weszła do pokoju i zamknęła pamiętnik Kate, który leżał na poduszce otwarty.Nigdy nie była wścibska.Nie czytała pamiętników dzieci ,bo wiedziała że są to ich tajemnice.Nakryła dziewczynę kołdrą i wyszła.


***


Przepraszam za tak długą przerwę.Mam nadzieję że kontynuacja się podobała.Prawdopodobnie jutro dodam ostatnią część rozdziału.

czwartek, 26 lipca 2012

Rozdział 7. Część I "Korepetycje"

 -Kate! - nauczycielka matematyki woła ją ,aby wręczyć jej sprawdzian.-Co się z tobą dzieje?W poprzedniej klasie byłaś jedną z wzorowych uczennic.Masz jakieś problemy?
 -Nie.Po prostu mam inne zajęcia.-odparła.Chwyciła swój sprawdzian z oceną niedostateczną.Nie była to pierwsza taka ocena w tym półroczu.
 -Daniel.-przeczytaa imię ze sprawdzianu.Chłopak wstał i pobiegł do biurka po pracę.-Bardzo ładnie.Zadanie dodatkowe wykonane.Ocena celująca.
 -Dziękuję.-niczym wzorowy uczeń chwycił kartkę i podążył do swojej ławki.
 -Mógłbyś pomóc koleżance w nauce?-chłopak spojrzał na Kate z niechęcią.Kiwnął jednak głową.
 -Dobrze.
 -Jutro po lekcjach masz korepetycje,Kate.Nie myśl nawet o ucieczce.-powiedziała nauczycielka do dziewczyny.
 Lekcja nie była najciekawsza.Dziewczyna spędziła ją na czytaniu książki o istotach paranormalnych,którą wypożyczyła z biblioteki.
 -Poczekaj!-Daniel biegł za Kate i Emilly.Trzymał w ręku zeszyt z naklejkami.Był to pamiętnik dziewczyny.-Wypadł ci z torby.
 -Dzięki.-nie była zachwycona wzorowym zachowaniem chłopaka.Była przygnębiona swoim zachowaniem.
 Po lekcjach Kate poszła do swojego ulubionego parku.Wyciągnęła pamiętnik i zaczęła pisać.

Jutro mam się spotkać z Danielem.Nie jestem z tego powodu szczęśliwa.Być może przez to jeszcze bardziej się zmienię.Jednak muszę nadrobić zaległości w nauce.Przez pewien czas przestałam o nim myśleć.Nie mogę żyć w spokoju dawnym życiem.Być może miał rację...

Schowała pamiętnik i patrzyła na krople deszczu pojawiające się na chodniku.Nie miała jednak zamiaru chować się przed nim.Siedziała spokojnie i pozwalała kroplom spływać po twarzy.Na jej ręce pojawiła się inna dłoń.Pociągnęła ją i zabrała z ławki.Nie miała jednak siły się przeciwstawić ,a nawet spojrzeć w twarz osoby.


***



Poprzedni rozdział był krótki dlatego że nie wiedziałam jak dalej pociągnąć temat.Prosiłabym o komentarze tej notki.



środa, 25 lipca 2012

Rozdział 6 "Sen"

Od kilku dni zastanawiam się nad całą tą sprawą z Danielem.Nie wiem czy to był wytwór mojej bujnej wyobraźni czy jakiś przekaz.Dzisiaj śnił mi się sen w którym Daniel i ja jesteśmy w jaskini.Trzyma mnie za rękę i mówi : "Jesteś przeznaczona.Nikt cię nie skrzywdzi".Być może nie ma sensu wypatrywać przenośni ale nie mogę o nim zapomnieć...

 W pamiętniku Kate pojawiało się coraz więcej wpisów na temat chłopaka.Zapomniała o wszystkich przyziemnych obowiązkach.W nauce szło jej coraz gorzej mimo że był to dopiero listopad.
 -Co się z tobą dzieje?Za każdym razem gdy idę do twojej szkoły,jestem przerażona twoimi ocenami.-mama nie mogła już najwyraźniej wytrzymać ocen córki.
 -W przyszłym roku się postaram.-odparła Kate.
 -Myślisz że jak jest zła pogoda,ty nie musisz odrabiać prac domowych i się uczyć?!
 -Mama ma rację.Popraw te oceny.Dopóki tego nie zrobisz,nie zobaczysz się z Emilly.-tata przerwał czytanie gazety.
 -Ale przecież...
 -Nie ma żadnego "ale".
 Kate przerwała posiłek i uciekła do swojego pokoju.Nie wiedziała jednak czemu.Otworzyła pamiętnik i zaczęła czytać ostatnie wpisy.

Co się ze mną dzieje?Ta cała sytuacja mnie zmienia.Muszę popracować nad sobą...

Dźwięk komórki przerwał jej zastanawianie się nad swoim losem.Na wyświetlaczu pojawił się napis "Pan nikt".

***

Wiem że czytacie ale nie komentujecie.Jednak i tak jest mi smutno z powodu ilości komentarzy...

środa, 18 lipca 2012

Rozdział 5 "Podejrzenia"

 -Cześć-Emilly cmoknęła Kate w policzek.W szkole panował harmider przez co dziewczyny nie mogły siebie zrozumieć.
 -Hej.Dzwonimy?-spytała dziewczyna wyciągając komórkę i portfel znaleziony w lesie.
 -Okey.Chodźmy w jakieś ciche miejsce-zaproponowała.
 Tym cichym miejscem była damska toaleta na parterze.Była mała ale na tyle duża,aby kilka osób mogło porozmawiać.Kate wybrała numer.
 -Ha...-dziewczyna przerwała gdy zorientowała się że to automatyczna sekretarka.-Nic.
 -Spróbujemy później.
 -Dobrze.-dziewczyny wstały i wyszły z toalety.Kate zaczęła chować portfel do kieszeni lecz przerwał jej to upadek.
 -Jak chodzisz ?! -zaczęła się awanturować Emilly z chłopakiem w czarnych włosach ,które teraz były w nieładzie.
 -Sorry.Nie zauważyłem jej.-jego wzrok spoczął na Kate ,która nadal trzymała portfel w ręce.-Ejj.To mój portfel!Oddaj go.
 -Twój?-spojrzała zdumiona na chłopaka -Gdzie go zgubiłeś?
 -Yyyy...W lesie...Dwa dni temu...
 -Bierz go.
 Chłopak zabrał przedmiot i pobiegł po schodach.
 -Czy to nie był czasem ten nowy uczeń naszej klasy?Daniel?-spytała Emilly
 -Chyba tak.Ale jeśli to jego portfel...Może to on jest tym...
 -Nie.To nie może być on-odpowiedziała z przekonaniem dziewczyna.
 Dzwonek na lekcję rozdzielił nastolatki.Przez całą godzinę Kate przyglądała się chłopakowi.Był on całkiem zwykły,a jednak miał w sobie to coś.Coś co przyciągało ją do niego.
 -Nie przedstawiłeś się.Ja jestem Kate-na przerwie podeszła do Daniela.
 -Wiem.Daniel.-szedł dalej w stronę sklepiku szkolnego.Nie miał najwyraźniej ochoty rozmawiać z dziewczyną.
 -Jak zgubiłeś ten portfel?-wypytywała go chcąc się upewnić czy to on.
 -Słuchaj,lepiej nie baw się w detektywa.Nie masz po co.-uciął rozmowę i poszedł kupić napój.
 Dziewczyna nie była zachwycona takim przebiegiem rozmowy.On jej unikał.Nie wiedziała dlaczego.Ledwo się znają.Jednak ona nie wie jak bardzo ją zna.

***

Ten rozdział jest krótki.Jednak mam swoje powody.

czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział 4. Część III "Zmierzch"

- Nie wiem ,bo nie widzę tego!-powiedziała Kate
- To zleciało na ziemię
- Chodźmy tam! -zaproponowała
 Biegły co chwila się potykając.Nie chciały zmarnować takiej okazji.Kiedy były już na miejscu,nikogo nie było.
- Patrz!-Emilly wskazała brązowy portfel.- Tu są pieniądze,paszport i ...-zawiesiła głos.-legitymacja szkolna?
- Pokaż.-Kate odebrała od przyjaciółki portfel.Była w nim legitymacja szkolna z wydartym zdjęciem i zamazanymi literami.-Ktoś niezbyt lubi siebie.
- Może są jakieś dane,adres lub chociaż numer telefonu ?
- Jest jakiś.Zadzwońmy.
- Nie ma sygnału.
- A więc zostaje nam tylko czekanie.
 Dziewczyny nie spędziły miło weekendu.
- Mój boże!Victoria,jesteś cała pogryziona przez komary!-mama była przerażona widokiem córki całej w małych dziurkach.
- To nie komary-szepnęła do Kate Emilly.Przytaknęła jej.
- Musimy już wracać do domu!Pakujcie się.
 Wszystkie od razu zabrały się do czynności.Nie chciały zostać w tym domku na dłużej.Ciekawość nie dawała im spokoju.
 Po godzinie cała rodzina była już w drodze.Wstąpili do lekarza.
- To nic takiego.-lekarz tłumaczył mamie że są to zwykłe ukąszenia komarów.-Widocznie zaatakowały pani córkę w grupie.
- Dobrze.Co mamy zrobić,aby zniknęły te rany?-zrezygnowany widok mamy nie był najczęstszy.Zawsze walczyła o swoje.Nie dawała odpustu.
- Proszę smarować tym kremem-podał zieloną tubkę kremu.
 Wszyscy oprócz Kate i Emilly czuli ulgę.Nie znali jednak prawdziwej przyczyny ran.Po powrocie do domu,Emilly była w złym humorze.
- Dlaczego ciebie nie gryzie?Co ty masz w sobie takiego,czego ja i Victoria nie mamy?
- Też się nad tym zastanawiałam ale nic mi do głowy nie przyszło.
- Chcę jak najszybciej poznać kim jest ten... stwór?
 Pobiegły do taty po pieniądze na kupno doładowania telefonu.
- Nie ma mowy!Nie pozwalaliśmy wam opuszczać terenu domku,a wy to zrobiłyście.Nigdzie nie idziecie.
 Dziewczyny od razu wróciły do pokoju.Nie mogły uwierzyć w to,co je spotyka.
- Przyjechał po mnie tata.Muszę już iść.-Emilly wzięła torbę i wyszła z domu.Kate odprowadziła auto wzrokiem.Ułożyła się później w łóżku i zasnęła.

Rozdział 4. Część II "Zmierzch"

 Mały,czerwony domek stał sobie między drzewami.Sprawiał wrażenie "żywego".Gdy weszli do niego,przykuły uwagę fortepian i skrzypce.Być może poprzedni właściciele pasjonowali się muzyką.
- Ale tu cudownie!Nie mogę uwierzyć że jest nasz!-zachwycona mama od razu pobiegła do kuchni.Tata jednak nie był zbytnio ucieszony budynkiem.Cały czas mruczał pod nosem.
- Dziewczyny,idźcie sobie wybrać sypialnie.-zaproponował tata.Oparł się o drzwi i ciężko westchnął.
 Poszły na poddasze domku.Było wszechstronne,jasne i "magiczne".Stały w nim 4 łóżka kilka komód i stolik z krzesłami.
- Jak tu pięknie.Będziemy mogły odpocząć od codziennego zgiełku.-powiedziała Emilly.
- Szlag!Głupie drzewa!-Victoria biegała po całym pomieszczeniu z telefonem w rękach.
- Nie zadziała-uświadomiła siostrę.Wyciągała z torby ubrania i kosmetyki.
- Nie przeżyję dwóch dni bez telefonu!-opadła na łóżko i rzucała telefonem po kołdrze.
 Kate i Emilly wyszły nad jeziorko które płynęło blisko domku.Już się zmierzchało.
- Emilly...-zaczęła ale nie miała odwagi dokończyć.
- Chodzi o tego...wampira?
- Tak.Kiedy się pakowałam...na sukience z tamtego wieczora były czerwone...plamki.Może to była...
- Krew?
- Może...Nie jestem pewna.Może to był ten poncz...
- Pokażesz mi ją?
- Gdy Victoria pójdzie.Nie chcę aby wiedziała.
 Dziewczyny przez kilka minut rozmawiały o wszystkim.
- Kate,co to jest?!-spanikowana Emilly machała rękami w kierunku drzew.

***

 Być może jutro dam resztę...

wtorek, 3 lipca 2012

Rozdział 4. Część I "Zmierzch"


Kate siedziała na łóżku i pisała w swoim pamiętniku.Był to gruby zeszyt z naklejkami na okładce."Emilly dzisiaj znalazła klucz do rozwiązania zagadki.Gdy wracała od cioci,widziała jakąś wielką postać lądującą w lesie.Wiedziała że nie był to ptak.Wieczorem jedziemy nad rzekę ,aby to wszystko przemyśleć i odpocząć." Zamknęła pamiętnik i schowała go do skrzyni.Chwilę później usłyszała kroki.Drzwi otworzyły się ukazując mamę.
- Cześć.Jesteś już spakowana?Masz wszystko czego potrzeba?-spytała dziewczynę.
- Tak.Odrobiłam już lekcje.
- Dobrze.Pojedziemy z tatą do Emilly ją zabrać ,a ty się dopakuj.-powiedziała i zamknęła drzwi pokoju.
 Dziewczyna wiedziała że wszystko ma spakowane,ale sprawdziła jeszcze raz.
- A to co?-zapytała samą siebie na widok czerwonych plamek na sukience.Były one przy szyi. "To pewnie sok" pomyślała i odłożyła sukienkę.Nie była jednak tego pewna.Chciała siebie w ten sposób uspokoić.
 Po godzinie,czarne volvo zaparkowało na podjeździe.Zatrąbiło ,dając sygnał Kate,aby zeszła.Chwyciła torbę i walizkę i opuściła pokój.Zamknęła drzwi domu i ruszyła w stronę auta.Schowała do bagażnika walizkę ,a torbę wzięła ze sobą.
- Cześć.-uśmiechnęła się do Emilly.
- Hej.Dawno nigdzie razem nie byłyśmy-stwierdziła dziewczyna.
 Przez całą drogę rozmawiały razem o zdarzeniach z ostatniego okresu czasu.Kate jednak zapomniała o plamkach na sukience.
- Może porozmawiajmy o czymś innym?-zaproponowała Kate.Dla niej ten temat nie był zbyt przyjemny.
- Jeśli chcesz.Jak się czujesz po rozstaniu?-spytała dziewczynę z troską.
- Życie toczy się dalej...
- Jeszcze po nim rozpaczasz?
- Nie.Już nie.
 Samochód nagle się zatrzymał.
- Co się stało?-zapytała tatę Kate.
- Nic.Jakieś martwe zwierzę leży na drodze.-odpowiedział
 Wszyscy wyszli z pojazdu i przyjrzeli się zwłokom.Był to jeleń.Na jego skórze widoczne były 4 małe dziurki.Zaczynały zmieniać kolor na czerń.Wszyscy zamilkli i usunęli jelenia z drogi.Przez resztę drogi nikt nic nie powiedział.

***

Mam nadzieję że się podobało.Dziękuję za komentarze :* Jutro dam kolejną część tego rozdziału ;) 

poniedziałek, 2 lipca 2012

Rozdział 3 . " Powrót "

 Od ostatniej rozmowy dziewczyn upłynęło kilka dni.Nie widziały się,nie dzwoniły do siebie,nie pisały.Emilly przez ten czas doszła do siebie.Natomiast Kate rozmyślała "Dlaczego nie ja?".
 Dzień rozpoczęcia roku szkolnego był bardzo słoneczny ,ale wietrzny.Kate ubrana w czarne spodenki i białą koszulę czekała na przyjaciółkę pod szkołą.Dziewczyna włożyła białą tunikę i białą spódniczkę.Od razu stanęły razem do rozmowy
- Musimy dzisiaj tam iść i sprawdzić czy nasze obawy są prawdziwe.-mówiła szeptem Kate.
- Ja wciąż się zastanawiam,dlaczego tylko mnie...-urwała tutaj Emilly i przełknęła ślinę.-...ugryzł.Bo skoro obydwie tam byłyśmy,powinien skorzystać z okazji...
- Też jest to dla mnie dziwne.Ale dokończymy tą rozmowę później.Chodźmy już do szkoły.
 Po godzinnym rozpoczęciu roku szkolnego,dziewczyny od razu postanowiły wrócić do jaskini.Teraz nie czuły tej magii jaka towarzyszyła im przez całe dzieciństwo.Czuły strach.
- Jesteś pewna ,że chcesz tutaj nocować?-spytała Kate.
- Nie.Może na razie się rozejrzyjmy ? -zaproponowała dziewczyna
 Dwie godziny później,dziewczyny wyszły z jaskini bez jakichkolwiek oznak życia wampira.Wróciły do domów.
- Jak tam było na rozpoczęciu?-pytania mamy Kate zaatakowały ją od progu.
- Ktoś doszedł do twojej klasy?-głos taty wskazywał że jest zajęty przeglądaniem prasy.To pytanie na chwilę zastanowiły dziewczynę.
- Tak.Mamy nowego kolegę,Daniela.-odparła bez większego zainteresowania
- Musimy już lecieć,skarbie.-mama podbiegła do drzwi wejściowych i założyła buty.Za nią przyszedł tata.Wyszli kilka minut później.Kate podążyła do swojego pokoju.Przez uchylone drzwi siostry,widziała co ona robi.Teraz jej to nie interesowało.Miała coś innego do zrobienia.Spakowała swoją torebkę i zadzwoniła do Michela.
- Cześć,mogę do ciebie przyjść?
- Jasne.Zawsze i wszędzie.-głos chłopaka był podekscytowany.
 Dziewczyna wyszła z domu i podążyła ścieżką do znajdującego się na jej końcu domu.Był to wielki,zielony bliźniak.Zawsze lubiła przychodzić do przyjaciela w chwili smutku.
- Co tym razem?-pytanie Michela od progu zaskoczyło ją.Znali się od podstawówki ,ale przyjaźń zawiązała się między nimi dopiero w klasie piątej.
- Szkoda gadać...-odpowiedziała
 Po godzinie rozmowy,przerywa ją dzwonek telefonu.Na ekranie widnieje nieznany numer.

czwartek, 28 czerwca 2012

Rozdział 2 cz.II. " Przebudzenie "

 Dziewczyna leżała w łóżku cała czerwona.Rany na rękach nabrały czarnego koloru i dwa razy większego rozmiaru niż poprzednio.
- Co się stało? -zapytała zdenerwowana Kate.Nie często widziała przyjaciółkę rozchorowaną.Emilly rzadko chorowała,jak już to 3 dni.Aktywna i nadpobudliwa.
- Nie wiem.Gdy wróciłam do domu,takie już były.Gorączka zjawiła się kilka minut później.-odpowiedziała cicho.
- Odłożę krem.Mogę skorzystać z komputera?-spytała ale i tak wiedziała że odpowiedź będzie twierdząca.Usiadła więc do sprzętu i wpisała dolegliwości Emilly.
- Nic takiego nie ma.Nic a nic o twoich ukąszeniach.-Kate,zrezygnowana opadła na łóżko.
- Może to nie były komary?-spytała szeptem ni stąd ni z owąd dziewczyna.Jej ciemne oczy zaczęły błyszczeć.-Wpisz może nazwę lasu?
- Dobra myśl.-zasiadła znów do komputera i wpisała to,co miała wpisać.Wyniki wyszukiwania wielce ją zaskoczyły.Było 9 stron dotyczących lasu.Zaczęła szukać informacji.
 Po godzinie szukania,znalazła coś na temat ran.
- Znalazłam coś na temat naszej kryjówki.Najwyraźniej nie tylko my o niej wiedzieliśmy.-spojrzała przerażona na Emilly.Nagle rozległo się pukanie do drzwi przerywające rozmowę.
- Kate,mogłabyś już iść?Emilly potrzebuje odpoczynku.-pytanie mamy Emilly było wyraźnym zmuszeniem do opuszczenia przyjaciółki.
- Już miałam wychodzić.-szybko wstała,zabrała torebkę i wyszła.
 Powrót do domu nie był przyjemny.Przez całą drogę myślała nad tym,co przeczytała.W domu czekali na nią wściekli rodzice.
- Gdzieś ty się podziewała?! Odchodzimy z tatą od zmysłów!-krzyki mamy przerażały Kate.Widać że była wściekła.
- Byłam u Emilly.Jest chora-powiedziała.Nie była przekonana czy aby na pewno jest chora.Ruszyła do swojego pokoju.Spojrzała na zegarek.20:27."Tyle czasu zmarnowałam na to ,aby zamienić swój sen na ciągłe rozmyślanie.Przebrała się i poszła spać.
 Rano obudziło ją stukanie obcasów na podłodze.To była Victoria ,szukająca czegoś w szufladach.
- Nie łatwiej by było zapytać?-zaspana Kate spytała siostrę.
- Zbyt słodko spałaś.A ja potrzebuję tego na teraz.-odparła dziewczyna
- Czego szukasz?
- Torebki.Pożyczyłam ci ją kilka dni temu na imprezę.
- A tą torebkę.Masz ją na swojej nocnej szafce.
- Dzięki.-dziewczyna wyszła z pokoju.
 Kate wstała z łóżka i chwyciła za telefon.Wybrała numer przyjaciółki i zadzwoniła.
- Halo?
- To ja.Muszę ci to powiedzieć ,bo nie wytrzymam.- jej głos drżał.Nigdy nie była tak przestraszona.

środa, 27 czerwca 2012

Rozdział 2 cz.I . " Przebudzenie "

 Nazajutrz,obudziły się po południu.Nie były wypoczęte.Były całe obolałe ,a Emilly była pogryziona na nadgarstkach.
- Cholerne komary!-zirytowana wstała z materaca i zaczęła się nerwowo drapać po rankach.Były to małe dziurki,około 20,ułożone tuż obok siebie.
- Nie drap,będzie jeszcze gorzej.-wstała Kate.Wzięła ze sobą krem,który nosiła zawsze w torebce.Rozsmarowała go na nadgarstkach przyjaciółki.
- Dzięki.-uśmiechnęła się.
- Nie ma za co.Ale powinnyśmy się już zbierać.Pewnie nas szukają.-szczerze,wątpiła w te słowa.Jej rodzice zawsze przesiadywali w pracy.Czasami wracali do domu ,by sprawdzić czy wszystko jest w porządku.
 Schowały wszystkie przedmioty wyciągnięte poprzedniego dnia i wyszły na zewnątrz kryjówki.Widok za dnia był jeszcze piękniejszy niż w nocy.Ogromne drzewa przepuszczały niewiele światła słonecznego przez co las sprawiał wrażenie groźnego i tajemniczego.Opuściły go ze smutkiem.Wiedziały ze muszą odejść,jednak nie chciały tego robić.
- Dasz mi ten krem?-spytała aby podtrzymać atmosferę,która z każdą minutą się ulatniała.
- Jasne ale to była resztka.Później ci podrzucę.-uśmiechnęła się nieznacznie.-A pomyśleć że kiedyś rozmawiałyśmy o lalkach.
- Tak.To były piękne czasy.
 Reszta drogi do domu trwała wieki w milczeniu.Kate weszła do domu swobodnie,bez strachu przed rodzicami.Dom sprawiał wrażenie pustego.Dźwięk rozmowy Victori zapewnił dziewczynę że nie jest sama.Weszła szybko do swojego pokoju.Przebrała się w czarną koszulkę i jasne jeansy.Włożyła swoje ulubione trampki i zaczęła szukać kremu.Wzięła go i wyszła w ciszy z domu.
 Droga do domu Emilly była długa i męcząca,ale zawsze były najpiękniejsze widoki.Stanęła przed domem.Był to wielki,biały budynek ozdobiony szarymi kamieniami.Drzwi ozdobione były złotymi kwiatami.Zapukała.
- Dzień dobry.Przyszłam do Emilly.-powiedziała automatycznie do kobiety stojącej w drzwiach.
- Proszę.Wejdź.Jest w swoim pokoju.Ale nie przemęczaj jej.Ma gorączkę.
Pobiegła szybko do pokoju dziewczyny.W łóżku leżała cała czerwona Emilly z kompresem na czole.Nie mogła uwierzyć w to ,co widziała.

***

Mam nadzieję że się podoba.Jutro dam dalszy ciąg tego rozdziału ;)

Rozdział 1 " Zmiana "

 Lato.Jeszcze kilka dni do jego końca.Deszczowe dni przeważały w tym roku nad słońcem.Na kilka dni przed rozpoczęciem roku szkolnego,pogoda zmieniła się na lepsze.Impreza,którą organizowała Melisa,była cudowna.Ale dla jednej osoby świat stracił sens.
- Kate ,chodź się zabawić!-głośna muzyka zmuszała Emilly do nadwyrężania gardła.Ubrana w żółtą sukienkę do kolan i zielone klapki wzbudzała podziw wśród dziewczyn.Zawsze zazdrościły jej odwagi ,a także swobody.
- Ile razy mam ci powtarzać ,że nie chcę?!-Kate równie głośno jak Emilly krzyczała.Tusz do rzęs rozmazany na całej twarzy dziewczyny informował innych ,aby trzymali się od niej z daleka.
- To że Caspian cię zostawił,nie oznacza końca świata!Zabaw się!-zachęcała ją do podjęcia jakiegokolwiek ruchu.Nie mogła znieść smutku przyjaciółki.Zawsze trochę muzyki i tańca wycierało łzy Kate ,lecz nie teraz.
 Kate i Caspian chodzili ze sobą 1,5 roku.Byli ze sobą szczęśliwi.Dopełniali siebie nawzajem.Jednak ten związek nie był trwały ,bo on ją zostawił dla Tiny,czternastolatki ,której mama miała firmę ,a tata był podróżnikiem.
- Nie rozumiesz że ja go kocham?
- Mimo to że on cię zostawił?Proszę cię,to tylko jeden chłopak.Patrz ilu się kręci wokół ciebie.
- Mam to gdzieś!-dziewczyna rozpłakała się i pobiegła do łazienki.Zamknęła się w niej.Nie chciała aby ktokolwiek ją teraz widział.
 "Muszę przestać rozpaczać ,ale nie wiem jak.Dlaczego Emilly nie jest przy mnie?".Jedna część mózgu sprzeczała się z drugą."Jesteś głupia.Nie potrafisz o nim zapomnieć.Emilly nie może być przy tobie,bo zamknęłaś jej drzwi.".Ta myśl lekko otrzeźwiła ją.Pozbierała się na tyle,aby móc wyjść na salę i się trochę pobawić.Zmyła tusz z twarzy i umalowała się na nowo.Makijaż nie był tak piękny jak pierwszy ale nie był najgorszy.
- Okej.Wróciłam. - poprawiła lekko swoją srebrną sukienkę i chwyciła napój,który trzymała dla niej przyjaciółka.
- Chodź na parkiet.- dziewczyna szybko pobiegła w kierunku parkietu ,a za nią Kate.
 Spędziły 2 godziny na tańcu i piciu oranżady.
- Znam małe,ciche miejsce.Chodź za mną.-Kate ruszyła w stronę lasu który sąsiadował z jej domem.W dzieciństwie nie mogła do niego wchodzić.Potajemnie się do niego zapuszczała aby czytać książki i się bawić.Teraz wszystko jest jej obojętne.
 Szły i szły przez 20 minut.Wreszcie dotarły do wielkiego zagłębienia w ziemi.Znały to miejsce.Odkryły je mając 5 lat.
- Ostatnio gdy tu byłam schowałam dwa materace.Na wypadek mojej ucieczki z domu.-zaczęła szukać po kątach worka z materacami.Jaskinia była ogromna i ,jak na ziemię,jej ściany były niezwykle stabilne i twarde.
- Tyle lat tutaj nie byłyśmy-z zachwytem westchnęła Emilly.
- Czasami dobrze jest mieć ukryte mieszkanka.-rozłożyła materace na ziemi i otworzyły mały kufer ,w którym były różnorodne talerze,sztućce,płyty i radio.Wyciągnęła ostatni przedmiot i go włączyła.Baterie jeszcze działały.Słuchając muzyki,dziewczyny pogrążyły siew rozmowie.Zapalone świece rozświetliły pomieszczenie.Zajadały ciastka i popijały wodę.Czuły się jak dawniej.Zasnęły tuż przed świtem.

***

Jestem Kaśka i zapewne mnie znacie.Ten blog będzie poświęcony jednej opowieści.Mam nadzieję ze początek się spodobał :)